poniedziałek, 30 stycznia 2012

Butelkowo kolorowo:)

Witajcie kochani:)
Dziś nie mam Wam zbyt wiele do pokazania, bo mimo wielkich chęci do tworzenia, tak niewiele powstało...
Ostatnio więcej czasu poświęcam na decoupage. Sama nie wiem czemu, ale jakoś wyjątkowo mnie to wycisza. 

To jest pierwsza z moich "butelczyn":


A tutaj z drugiej strony:


Druga buteleczka została podarowana przez mamę, ale mam wrażenie, że chyba bardziej chodziło jej o to żeby oddać jej pomalowaną:)





W zasadzie to jest coś bardziej jak karafka, bo ma taki specjalny "odciągany" korek:)



I teraz największa butla, bo ma ponad 3 litry pojemności. Moim zdaniem najfajniejsza, ale dwie wcześniejsze nie są jeszcze polakierowane, więc niewykluczone, że jeszcze coś tak pokombinuję.





Od dłuższego czasu przyglądałam się tej serwetce, a butelka stałą pomalowana na biało chyba z 3 miesiące.




Kwestię cieniowania konsultowałam z Dziewczynami z Wizażu, które wiedzą co i jak dużo lepiej ode mnie:)



Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i "było na czym oko zawiesić".

Tak na końcu chciałabym polecić Wam sklep mojej koleżanki, która zajmuje się haftem komputerowym. Gwarantuję, że będziecie zadowolone z usług. Dziewczyna ma głowę na karku i wspaniałe pomysły. Polecam: www.2bcool.pl

Pozdrawiam ciepło, Marta:)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Anielinki i zapowiedź słodkości:)

Witajcie Kochane:)
Zbieram energię, aby tworzyć. W międzyczasie kilka z anielinek znalazło już swoje domy. Mam nadzieję, że zarówno Kamila, jak i Groszek będą zadowolone:) Niestety, ale nie zrobiłam żadnych zdjęć. Pokaże tylko dwa aniołki, które jeszcze mam w domu. Jeden już jest obiecany, a drugi być może ulegnie lekkiej modyfikacji :) Muszę przyznać, że bardzo spodobały mi się anioły w wersji "na desce", jak ja to określam. Mój Tato już mnie zaopatrzył w deseczki i następnym razem powstanie więcej takich wspaniałości. Myślę, że czas najwyższy stworzyć anioła, który mógłby czuwać nad Naszym domem. Do tej pory obdarowałam całą rodzinkę, a o sobie zapomniałam:) 

Zaprezentuję więc Panny Anielinki:

 
Ta blond piękność powędruje do Sylwii:) Mam nadzieję, że spełni swoją anielską powinność:)


Muszę przyznać, że decoupage jest fascynującą techniką, którą staram się doskonalić. Wynik tego jest taki, że ozdabiam nim wszystko co mi wpadnie w ręce:)


Gdzieś w głowie kłębią mi się pomysły. na to, jak by tu jeszcze upiększyć tego aniołka. Rozważam wersję z koronkami, falbankami i sama do końca nie wiem... Może Wy mi pomożecie??


Czas na słodkości :)
Za dwa dni będę obchodziła urodziny i pomyślałam, że z tej okazji mogłabym zorganizować jakieś małe Candy. Nie wiem jeszcze co mogłoby być nagrodą, ale mam jeszcze całe dwa dni na przemyślenia:)
Jak tylko coś wpadnie mi do głowy od razu o tym zamelduję:)

Dziękuję za to, że mnie tutaj odwiedzacie:) 
Serdecznie Was pozdrawiam:) 
Martita:)

środa, 18 stycznia 2012

Same nowości

Wiem, że post będzie mało twórczy, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Musiałam od razu Wam się pochwalić tymi dobrymi wydarzeniami z dnia dzisiejszego. Tylko od której tu zacząć...


No to może najpierw tak botanicznie:) Dostałam dziś przepięknego storczyka do mojej kolekcji. Ale jeszcze bardziej ucieszyło mnie to, że dostałam go od mojego Eryka, który jak do tej pory na widok mojej rozmarzonej miny w kwiaciarniach mówił" mało masz ich w domu??". A tu taka niespodzianka:



Przepiękny 3-pędowy przystojniak:)




Oczywiście ja sobie też coś kupiłam, ale to było w poniedziałek. Jest co prawda mniejszy i skromniejszy ale równie niespotykany:





A teraz czas na drugą dobrą wiadomość:) Dostałam pracę!! Będę pracować w Sądzie. Już traciłam nadzieję na to, że dostanę jakąkolwiek pracę, a tu taka niespodzianka:) Zaczynam od poniedziałku i już nie mogę się doczekać. Musiałam się Wam pochwalić, chyba bym nie wytrzymała:) 

Lecę do moich zadań domowych:) Pozdrawiam Was serdecznie:)

sobota, 14 stycznia 2012

"Wielki" powrót :)

Ależ długo mnie nie było... Za dużo wydarzeń, aby zawrzeć wszystko w jednym poście. Mimo to spróbuję:)

Stary rok skończył się nieoczekiwanymi wydarzeniami. Zaliczyłam pierwszą drogową stłuczkę, ale na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. Pewien pan nie wytarł sobie zaparowanych szybek i pięknie wymusił mi pierszeństwo... Ehhh... Najważniejsze, że moi pasażerowie nie ucierpieli:)

Jeśli chodzi o moją "radosną" twórczość to od świąt nic nie robiłam (nie licząc pingwinka z masy solnej dla mojej chrześnicy). Oczywiście niedługo nadrobię zaległości i będę miała czym się pochwalić (mam nadzieję) :)


Czas przed świętami był jakiś szalony, a doba za nic nie chciała się rozciągnąć na 48h. Mimo wielu przeciwności losu dałam radę i zdążyłam:) Poniżej kilka z wykonanych przez mnie prezentów:



Herbaciarka przypadła do gustu. Szkoda, że nie uchwyciłam na zdjęciu dolnej części. Bardzo fajnie wyszła, biorąc pod uwagę, że nałożyłam jedynie bejcę i lakier.


Słodkie pudełeczko na drobiazgi zawsze się przyda:)


A to takie zaczarowane puzderko-lusterko:) Muszę przyznać, że żegnałam się z nim z ciężkim sercem, ale mam nadzieję, że obdarowana jest ucieszona. A na dole widać ten piękny motyw, który mnie urzekł: 



I chustecznik, z wdzięcznymi motywami lawendowymi: 


Dopiero na zdjęciu zauważyłam niedociągnięcia:)


A taki oto aniołek powędrował do Sylwii z Uroczyska Luny z okazji wymianki:


Razem z aniołkiem powędrowały herbatki, kawusie, słodkości, magnesy na lodówkę, a także słodkie pudełeczko. Pozwoliłam sobie zapożyczyć zdjęcie z bloga Sylwii, gdyż sama nie zdołałam zrobić fotek:



Otrzymałam piękne wymiankowe prezenty i bardzo spodobał mi się pomysł wymianek i obiecuję, że wezmę udział w kolejnych. Dziękuję Sylwii za wspaniałą zabawę. Podkradłam zdjęcia moich prezentów:


Moja Mała Kobietka miała również udane święta i otrzymała duuuużo wspaniałych prezentów. Załapała się nawet na swoją pierwszą "sesję paznokciową" u cioteczki:


 Widać, wyrośnie z niej prawdziwa kobietka. Już teraz ma swój pierwszy błyszczyk:)


Bardzo cierpliwie czekała na efekt końcowy:)


Ostatnio chwaliłam się naszym najmłodszym członkiem rodziny. Muszę jednak sprostować podane przeze mnie informacje, gdyż przed samymi świętami okazało się, że Luna to tak naprawdę Bruno:) I ja kiedyś chciałam być weterynarzem...:)


Uciekam teraz, ponieważ muszę się przeprosić z moimi farbami, lakierami i pozostałymi przydasiami. Jak coś stworzę, to wpadnę. A w międzyczasie lecę nadrobić blogowe zaległości. 

Pozdrawiam Was serdecznie.