środa, 25 lipca 2012

Smak lata...

...słodki, aromatyczny i na pewno owocowy. Taki według mnie powinien być smak lata jaki wydobywam ze swojej wyobraźni jesiennymi i zimowymi wieczorami. 
          Staram się uchwycić lato w butelkach :) A dokładniej w pysznych nalewkach owocowych, które robię od trzech lat. Nie jestem w tym mistrzynią, ale staram się rozwijać. Uczę się przy tym cierpliwości, bo czas oczekiwania przeciąga się niekiedy do sześciu miesięcy. 

          Pierwszą nalewką, którą zrobiłam, była wiśniówka. Poniżej przepis:
 - kg wydrylowanych wiśni (kilka zostawiam z pestkami, ok. 10 sztuk)
 - 0,7 kg cukru
 - 250 ml wody źródlanej
 - 500 ml spirytusu

          Wiśnie zasypać w dużym słoju cukrem i na 2 dni odstawić w ciepłe miejsce. Od czasu do czasu potrząsać słojem, aby cukier się rozpuścił. Po 2 dniach całość zalać spirytusem i odstawić na minimum 2 miesiące. Im dłużej będzie stało tym smak i aromat będzie lepszy. 
          Po tym czasie owoce oddzielić od płynu. Macerat (czyli alkohol z sokiem) wlać do butelki, a owoce w słoju zalać wodą źródlaną na 4 tygodnie. Po upływie tego czasu połączyć oba płyny. Owoców nie wyrzucam, wkładam do plastikowego pudełeczka i chowam do zamrażalnika, a potem wykorzystuje do ciast i deserów. 
          Nalewkę można jeszcze przefiltrować przez gazę, ale to zależy czy chcecie mieć taką wyklarowana czy lekko mętną. Wiśniówka jest rewelacyjna, w mojej rodzinie zrobiła już niemałą karierę :)

fot.Internet
Cassis, czyli nalewka z czarnych porzeczek:
 - 1 i 1/2 kg czarnych porzeczek
 - 30 dkg cukru
 - 1/2 l wódki
 - 1/2 l spirytusu

          Zgniecione owoce zasypać cukrem i zalać spirytusem, po czym odstawić na 4 tygodnie. Po tym czasie należy zlać macerat i owoce zalać wódką. Porzeczki z wódką odstawić na kolejne 2 tygodnie po czym połączyć oba płyny. Również można przefiltrować i rozlać do butelek. Cassis jest dla cierpliwych, ponieważ musi leżakować 6 miesięcy. 

          
fot. Internet
           
          W tym roku trochę się rozpędziłam bo zrobiłam już: wiśniówkę, cassis, orzechówkę, a dziś zaczynam z Sylwią Ratafię. Szukam jeszcze dobrego sprawdzonego przepisu na nalewkę jagodową. Może któraś z Was mogłaby polecić jakiś przepis?

            Ja oczywiście swoje nalewki przelewam do decoupage'owych buteleczek. Postaram się następnym razem pokazać Wam wyjątkowy słoiczek. Jeszcze nie jest skończony, więc nie będę zdradzać szczegółów. 

Życzę Wam pięknej słonecznej pogody, takiej jaka dziś jest w Świnoujściu :)
Pozdrawiam serdecznie, Martita :)

ps. chyba udało się nam odczarować pogodę :)

piątek, 20 lipca 2012

No i co z tym latem?

          Niestety pogoda nas nie rozpieszcza. Od początku wakacji byłam tylko jeden raz na plaży z Amelką. Mimo iż mieszkamy nad morzem nie nacieszymy się chyba w te wakacje jego urokiem. Dla dorosłych kapryśna pogoda jest mniejszym problemem niż dla dzieci. Szkoda mi tych szkrabów na koloniach, których widzę codziennie przez okno w pracy, chodzących w ciepłych kurtkach i długich spodniach. Mam przeczucie, że wrzesień będzie piękny, ciepły i spokojny. Niejednokrotnie tak już było, że we wrześniu można było lepiej wypocząć nad morzem niż w lipcu.
          Miałam pokazać kilka zdjęć, które zdążyłam zrobić w Stepnicy zanim pogonił nas deszcz...




fot. by Marcin Zacharkiewicz


          Spróbowałam swoich sił w robieniu ikon. Wiem, że jest jeszcze dużo pracy przede mną. Jeszcze muszę się zaopatrzyć w kilka preparatów do postarzania. 
          Będąc u moich rodziców odkryłam coś wspaniałego!!! Mieszkają w malowniczej okolicy otoczonej z każdej strony lasami i jeziorami. Na majówkę zabrałam tam Sylwię i odkryłam kopalnię... kory z topoli :) Na starych, opuszczonych koloniach kormoranów rosło niegdyś wiele wspaniałych drzew. Jednak bytowanie tych ptaków uśmierciło je doszczętnie i po latach drzewa zaczęły "odrzucać" korę. Całe jej kawałki spadają z drzew, jedne się roztrzaskując inne pozostają w większych kawałkach. Są idealne do ikon :) Nie wymagają suszenia bo są tak wyschnięte, że ważą prawie tyle co nic :) W czerwcu znalazłam taki kawałeczek:


          To nie fotomontaż, fakt nie mam wysokiego wzrostu ale ponad dwumetrowy kawałek kory robi wrażenie :) Został bardzo delikatnie podzielony na mniejsze kawałeczki nie marnotrawiąc ani centymetra. Tutaj muszę podziękować mojemu Tacie za niemal chirurgiczną precyzję w cięciu (ale prawdziwe Złote Rączki tak już mają, że jak się za coś biorą, to z całym sercem) i mojemu Erykowi, który niezwykle zacięcie wiosłował płynąc łódką pod wiatr. 
          A na zakończenie zdjęcie, co prawda ubiegłoroczne, mojej Amelii:) Proszę się nie sugerować miną modelki, po prostu tak odreagowuje stres związany z pstrykaniem jej zdjęć:) A kukurydza była pyszna :D


fot. by Groszek
Moje dziecko kiedyś mi odpowiednio podziękuje za to zdjęcie :)

No i to by było na tyle :) 
Jak coś ciekawego zrobię to na pewno się pochwalę :) W sekrecie powiem, że mam jeszcze jedno "kukurydziane" zamówienie:)

Gorące pozdrowienia z zimnego Świnoujścia :)
Martita :)

czwartek, 19 lipca 2012

Zbyt długa przerwa ...

... od blogowego życia:)

           Z marazmu wyciągnęła mnie Księżycowa Wymianka u Sylwii :) Księżyc zawsze był mi bliski, fascynował mnie. Mam nadzieję, że uda mi się wykonać mój projekt tak, jak sobie go wyobrażam. 

          Dość długo nic nowego nie pisałam, ale to nie oznacza, że nic ciekawego się nie działo:)
Wczoraj świętowałyśmy urodziny naszej przyjaciółki, Sylwii :) Raz jeszcze wszystkiego najlepszego!!! Z tej okazji upiekłam torcik czekoladowo- kawowy.




          Dzień wcześniej wykonałam prezent urodzinowy dla Groszka, który obdarował nim swojego szefa :) Nie powiem, prezent oryginalny, ale wpasował się w ogólną atmosferę imprezy. Spodobał się obdarowanemu, wiec sukces.


          Jeśli ktoś ma problem z rozpoznaniem, to już śpieszę z pomocą :) Tak, tak, to jest kolba kukurydzy, ale nie byle jakiej :) To jest wyjątkowo szczęśliwa kukurydza, bo pochodzi ze Świnoujścia :)

          W międzyczasie byłam na Festiwalu Muzyki Folklorowej i Smaków Regionalnych w Stepnicy. Pochwalę się nieskormnie, że moja Nalewka Cassis czyli z czarnej porzeczki otrzymała pierwsze miejsce i otrzymałam słowa uznania oraz mały upominek od włodarzy Stepnicy. 

          Lato jest, jakie jest i nic na to nie poradzimy. W następnym poście powiem Wam, jak ja zachowuję smak i aromat lata na jesienne i zimowe wieczory:) Pochwalę się (jak to mam w zwyczaju :) ) również moimi nowymi nabytkami storczykowymi.

Dziękuję Wam, za to że mnie odwiedzacie:)
Pozdrawiam serdecznie:)