wtorek, 27 maja 2014

Z archiwum X: historia zaginionej...

... bransoletki.


W pewien piątkowy wieczór Marta usiadła do dawno obiecanej bransoletki. Pieczołowicie wybrała elementy, koraliki, sznurki... Zaczęła pleść i po kilkunastu minutach powstała zjawiskowej urody bransoletka... 

Niestety musicie uwierzyć mi na słowo, bo owa piękna bransoletka zaginęła bez śladu. Ale co najciekawsze, wieczorem zostawiłam ja na kuchennym stole razem z organizerami na koraliki. Rano, w sobotę już jej nie było... kot, pies... krąg podejrzanych wąski ale z racji problemów komunikacyjno - językowych do dnia dzisiejszego nie ustaliłam dalszych losów bransoletki. Nie ma jej za meblami, sprawdziłam, nie ma jej w koszyku, w którym lubi wylegiwać się kot, nie ma nawet w kuwecie... Któryś z chłopaków zabrał i tyle słyszeliśmy o zjawiskowej bransoletce... I teraz Dorota, dla której była przygotowana zguba będzie musiała czekać do następnego wyjazdu do Szczecina, bo razem z ostatnim koralikiem zużyłam całe swoje zapasy białych kryształków.

Cały czas myślę co się mogło z nią stać... W między czasie zrobiłam kilka innych bransoletek, na dziś dzień makrama u mnie rządzi :) Poniżej przedstawiam pierwsza część:

Agat fasetowany, turkus, marmur, TOHO, szklane kryształki, rzemień syntetyczny.

Onyks fasetowany, perełki słodkowodne, szklane kryształki, rzemień syntetyczny.

Piasek pustyni, howlit, szklane kryształki, rzemień syntetyczny.

Szklane crakle, TOHO, przekładki motylki, rzemień syntetyczny.

TOHO, szklane kryształki, zawieszka "drzewo", rzemień syntetyczny.
W zanadrzu mam jeszcze kilka bransoletek, ale to następnym razem :)

Podrawiam z ziemnego i wietrznego Świnoujścia :)
Martita :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz